niedziela, 25 listopada 2012

Włosy aktualizacja / Alfaparf Evolution of the Color Cube 3D 11.11


Bez zbędnego rozpisywania się dziś notka poświęcona moim włosom i farbie której jestem wierna od kilku miesięcy ;-) mowa oczywiście o Alfaparf Evolution of the Color Cube 3D w odcieniu 11.11 super rozjaśniający intensywny popielaty blond. Efekt jaki uzyskuję jest efektem po zastosowaniu kąpieli rozjaśniającej tuż przed każdym farbowaniem odrostu. Niestety mam dość ciemną naturę i boje się że kolor nie wyjdzie taki jakiego bym oczekiwała bez tego podkładu. Pogoda jest dziś jak i w sumie nie tylko dziś okropna szara bura i zdjęcia wychodzą fatalnie.. jak będziecie mogły zauważyć na zdjęciu wyhodowałam ostatnim razem ogromny odrost który się odznacza. Muszę sprostować jednak że nie jest on taki brzydki jak widać to na fotkach ;-) wina oświetlenia i mimo że zdjęcia robiłam na balkonie i wyginałam się jak tylko mogłam nie udało mi się uchwycić rzeczywistego koloru. Musicie mi uwierzyć na słowo że odrost owszem lekko się odznacza ale nie aż tak mocno jak uchwycił telefon. Na żywo jest bardziej beżowy i lepiej stapia się z resztą włosów co najlepiej widać na tych dwóch zdjęciach poniżej.



Niemniej jednak zauważyłam że odrost wyszedł ciut gorzej niż wychodzi zawsze i nie do końca wiem co zawiniło czy mój przetrzymany duży odrost czy woda % którą dała mi znajoma (nie mam pewności ile u Niej stała po otwarciu) w każdym razie nic nie szkodzi ;-) przy następnej koloryzacji zrobię malaks i powinno się wszystko ładnie wyrównać. Zostawiam Was z resztą fotek i uciekam się grzać bo ręce o mało mi nie odpadły po zejściu z tego przeklętego balkonu ;-p na koniec dodam tylko że włosy rosną i wyglądają raczej dobrze? ;-) o mojej pielęgnacji dwie notki wcześniej. 

Buziaki!






P.S. Dzięki Bunny ;-*

Carli

Mix inspirations


























Czujecie już ten zbliżający się magiczny Świąteczny czas? Mnie do dziś ciężko uwierzyć że lato tak szybko minęło. Za oknem szaro buro a za kilka dni grudzień.. Może gdyby spadł śnieg to byłoby mi znacznie prościej się z tym faktem oswoić ;-) no cóż mam nadzieję że przynajmniej Wy czujecie ten klimat.

Carli

środa, 21 listopada 2012

Pielęgnacja włosów


Cześć dziś kolejny post na temat mojej pielęgnacji ;-) tym razem dotyczący moich włosów i jednocześnie będzie on ostatnim tego typu postem do czasu aż nie nastąpią jakieś drastyczne zmiany w sposobie dbania o siebie.


Zacznę od tego że jak zwykle według mnie nie jest tego dużo gdyż jak już wspominałam ciężko przychodzi mi kombinowanie ;-) lubię testować.. nawet bardzo ale przeważnie gdy kończy mi się jeden produkt i wiem że potrzebuję nowego zamiennika na już sięgam zwykle po coś co już znam czego już próbowałam i co mi przypasowało ;-) lubię mieć w pewnym sensie kontrolę nad tym czego używam dlatego staram się po prostu nie brać wszystkiego "oczami" i nie robię również zapasów bo mam wrażenie że się w tych wszystkich opakowaniach gubię i nie wiem już sama co mi służy a co nie i szczerze powiedziawszy jak każdy myślę nienawidzę trafiać na buble a właśnie w pewnym sensie pazerność temu sprzyja ;-D nie twierdzę jednak że te buble się nie trafiają bo i owszem zdarza się o czym zdążyłam już nadmienić we wcześniejszych postach. Jestem kobietą ;-) nie oszukujmy się mimo starań zawsze nachodzi ochota na jakieś zmiany. Przechodząc już do właściwego tematu jakim jest dzisiaj pielęgnacja moich biednych maltretowanych latami włosów. O tym co moje włosy już przeżyły czyli o eksperymentach z rozjaśnianiem/farbowaniem będzie w kolejnym poście ;-)

Na pierwszy rzut mycie włosów czyli błędy jakie popełniałam i jakich się pozbyłam dzięki dziewczynom z wizażu ;-*
Odkąd pamiętam myłam włosy byle czym nie trzymałam się jednego wybranego kosmetyku czy nawet kilku tylko myłam włosy tym co w danym momencie wylądowało w moim koszyku ;-) o wyborze czego nie decydował skład opis a oczy czyli ładne opakowanie tudzież reklama. Odkąd trafiłam na blondynkowy wizażowy wątek zaczęłam zwracać uwagę przede wszystkim na etykiety kosmetyków na ich składy oraz przede wszystkim opinie innych dzięki którym mogłam mieć wgląd na to czy kosmetyk spełnia swoje zadanie i czy moim włosom ma szansę przypasować. Od tamtej pory staram się nie kombinować i myję głowę słynnym już Piniem z Biedronki który również służy mi jako żel do kąpieli o czym również już wspominałam. Raz w tygodniu staram się myć włosy szamponem z silikonami i tu przyznam szczerze nie mam swojego faworyta ale przeważnie sięgam po szampony Gliss Kur gdyż po prostu się sprawdzają ;-) aktualnie jest to ten z czarnej serii Ultimate Repair z którego jestem zadowolona i to już nie pierwszy raz kiedy zagościł w mojej łazience.
Podobnie jak w przypadku szamponu posiadam również odżywkę do spłukiwania z serii Ultimate Repair którą zazwyczaj stosuje jedynie wtedy gdy myję włosy szamponem z silikonami ;-) drugą odżywką na mojej łazienkowej półce jest obecnie Alterra Granat i Aloes która głównie służy mi do mycia włosów metodą OMO (odżywka, szampon, odżywka) znaną już chyba wszystkim wizażomaniaczkom. Bardzo przyjemny produkt podobnie jak w przypadku maski z tej samej serii same pozytywne wrażenia. Pokuszę się nawet i napiszę że działanie jest dość mocno porównywalne ;-))
Maski do włosów no i tu dużo nie jestem w stanie napisać ponieważ jestem na etapie testowania i jeszcze raz testowania. Znalazłam swoją miłość w postaci wymienianej już maski z Alterry niestety jest na tyle trudno dostępna że muszę się ratować czymś innym i tu padnie raczej na rozsławione maski mleczne typu Kallos ;-) jako że Alterra jest maską nawilżającą będę próbowała albo ją po prostu zdobyć albo poszukam czegoś podobnego. Zdania na jej temat natomiast nie zmieniam. LOVE. Odsyłam Was do recenzji znajdującej się na moim blogu.
W kwestii zabezpieczania końcówek wierna jestem sprayom z Gliss Kur i tu znów będzie nudno ponieważ również w chwili obecnej to seria Ultimate Repair ;-D co poradzić odpowiada mi i tyle! ;-) testowałam już w swoim życiu przeróżne serie i z tego co pamiętam żadna z nich nie zrobiła mi krzywdy pod warunkiem że potrafimy zachować umiar w nakładaniu tego typu specyfików gdyż są one tłuste i mogą z łatwością obciążyć włosy pozostawiając je w postaci obleśnie wyglądających strąków przypominających nieumytą głowę. Od czasu do czasu zdarza mi się sięgnąć również po widoczną na zdjęciu odżywkę b/s Joanna Naturia która jest raczej w porządku ale na temat której nie mam wyrobionego szczególnego zdania gdyż to produkt który zupełnie przypadkowo trafił w moje ręce.
Olejowanie wykonuję obecnie raz w tygodniu i służy mi do tego Olejek Babydream który ma świetny skład i który podobnie jak ja kocha już mnóstwo dziewczyn ;-) nim trafił w moje ręce wykończyłam dwie buteleczki olejku z Alterry z limonką i oliwką z którym również się dość mocno zakumplowałam ale z racji tego że ten z Babydream jest dość spory i że pewnie starczy mi na bardzo długo nie robiłam dodatkowych zapasów Alterry ;-)
Ot cała filozofia mojej pielęgnacji włosów. Myślę że nie jest tego mimo wszystko dużo bo czasem mniej znaczy więcej ;-) włosom chyba jest lepiej ponieważ rosną mają się z dnia na dzień lepiej i mam nadzieję za jakiś czas będę mogła Wam się nimi pochwalić - długimi i zadbanymi ;-)))




Dobrej nocy!

Carli

środa, 14 listopada 2012

Pielęgnacja ciała


Hej ;-) postanowiłam zrobić dla Was serię takich postów z pielęgnacją więc kontynuując skupię się dziś na produktach których aktualnie używam do ciała. (dwa posty wcześniej jest o pielęgnacji buzi)


Do kąpieli nic nie służy mi tak dobrze jak najzwyklejszy Pinio z Biedronki ;-) nie podrażnia mnie co niestety często zdarzało się po innych różnych płynach do kąpieli.
Żel do higieny intymnej Intimea - względny produkt ale niestety bardzo rzadki co denerwuje gdyż większość rozlewa się między palcami nim zdążymy użyć.
Lubię czasem dolać do kąpieli odrobinę oliwki dzięki której po wyjściu z wanny nie ma uczucia ściągnięcia i do tego celu przeważnie służą mi oliwka z Bambino oraz Babydream.
Balsamów staram się używać codziennie a przynajmniej raz w tygodniu zamieniać je na jakieś treściwe masełko ;-) aktualnie w mojej łazience znajdują się Lirene intensywna regeneracja skóra sucha i szorstka który jest dobrym produktem. Ot zwykły balsam do ciała o nienachalnym zapachu ładnie się rozsmarowuje nie bieli skóry dość szybko się wchłania ;-) drugi balsam to Alterra na temat którego jest na moim blogu osobna notka. Nadal lubię nadal namiętnie używam ;-) w przypadku masła tym razem padło na wersję zapachową wanilia i indyjskie daktyle Sweet Secret Farmona gdyż zawsze ale to zawsze wybierając masła do ciała kieruję się zapachem ;-) przez ich bogatą konsystencję są wyczuwalne jeszcze następnego dnia na moim ciele (zawsze smaruję się na noc po kąpieli) przez co i zapach utrzymuje się dość długo dlatego zależy mi na tym by był przyjemny dla mnie i osób z mojego otoczenia :-p ten jest w porządku pachnie delikatnie jak ja to nazywam budyniowo ;-) moimi ulubionymi na sezon jesienno-zimowy są jednak masła z Perfecty SPA które obłędnie pachną i najbardziej ze wszystkich kojarzą mi się z klimatycznymi Świętami Bożego Narodzenia oraz długimi wieczorami pod kocem w pokoju pełnym świeczek zapachowych ;-) ahh.. na lato staram się jednak wybierać te owocowe/jogurtowe masełka i ulubieńcem tegorocznych wakacji było u mnie masełko Joanna Naturia z truskawką ♥ mmm.. pachnie jak jogobella! ;-D dość już o smarowidłach przechodzę dalej.
Do pielęgnacji mojej skóry pod pachami służy mi ulubiona w tym momencie kulka Rexony linen dry ;-) tutaj również przede wszystkim zwracam uwagę na zapach i na to czy uczucie komfortu jest długotrwałe. Rexona jest niezawodna - to już moje drugie i z pewnością nie ostatnie opakowanie ;-) następnym razem postawię jednak na inną wersje zapachową  żeby mi się nie znudziły.
Na sam koniec pozostaje pielęgnacja dłoni ponieważ moje dłonie mają tendencję do wysychania bezpośrednio po umyciu czego bardzo nie lubię. Aktualnie pomaga mi jakiś taki zwyklak anida z witaminą A+E glicerynowo aloesowy którego używam na zmianę z moim ukochanym Bambino ale na zimę poszukam czegoś treściwego ;-)
Najmniejszy z produktów czyli kolejna próbka z Johnso's baby ochronny krem przeciw odparzeniom czeka na swoją kolej w sytuacjach jak ja to nazywam podbramkowych ;-) jest baaardzo gęsty i ciężko się go rozprowadza na ciele. Powiedziałabym nawet że ma taką konsystencje pasty. Przepięknie pachnie i jestem pewna że znajdę na niego jakiś sposób ;-)
Na zdjęciu wyżej brakuje mojej ulubionej gąbki Syrena która służy mi do peelingu i jest po prostu genialna! 
Zostawiam Wam link do KWC gdzie możecie poczytać opinie innych dziewczyn.

Pozdrawiam ciepło!

Carli

poniedziałek, 12 listopada 2012

Podsumowanie tygodnia


Hej ;-) zgodnie z obietnicą że w każdy poniedziałek będzie podsumowanie postępów "odchudzania" co raczej nazwałabym zmianą trybu życia :-) spięłam dziś pupę i oto jestem! Jeśli przyszłoby mi oceniać ten tydzień w skali od 1 do 5 to dałabym sobie 3. Dlaczego? Już tłumaczę..

Tak jak wspominałam w którymś ze wcześniejszych postów odstawiłam całkowicie niezdrowe jedzenie cukier sól słone przekąski i ograniczyłam wielkość posiłków. Założyłam sobie również że od tej pory zaczynam jadać regularnie 5 posiłków dziennie jedzonych co 2-3 godziny ;-) no i za to właśnie odejmuję sobie te dwa punkty. Dwa ponieważ jest to bardzo ważne i podejrzewam że to właśnie między innymi przez to dziś na wadze zauważyłam tylko 0.5kg spadek. Bądź co bądź to i tak zawsze krok w przód ;-) 

Kolejnym mega krokiem w przód w moim wykonaniu było podejście nr. jeden (od niepamiętnych czasów) do ćwiczeń. Tak! Leń włączył skalpel Ewy Chodakowskiej i zrobił cały 45minutowy program ;-) ból mięśni momentami był tak silny że pokazały mi się łzy w oczach ale nie poddawałam się i cisnęłam dalej! Satysfakcja i duma rozpierająca całe moje ciało od środka po skończonym treningu była tak ogromna że nie potrafiłabym tego nawet opisać słowami :-))) powiedziałabym że porównywalna do bólu wszystkich mięśni który towarzyszył mi przez kolejne dwa dni. Dziś mimo że odczuwałam jeszcze skutki pierwszego szok treningu postanowiłam nie poddawać się i zrobiłam cały program po raz drugi ;-) to była najlepsze decyzja jaką mogłam podjąć ponieważ mało tego że znowu uradowana swoim samozaparciem chodziłam z bananem od ucha do ucha aż do teraz to jeszcze mięśnie odpuściły i już ich nie odczuwam ;-) chyba należało je porządnie rozruszać.


Podsumowując za mną przełomowy tydzień ;-) a następne mam nadzieje będą jeszcze lepsze i w niedługim czasie będę mogła pochwalić się efektami. Trzymajcie mocno kciuki i oczywiście zachęcam wszystkie leniuszki do rozpoczęcia metamorfozy razem ze mną ♥


Buziaki

Carli

niedziela, 11 listopada 2012

Pielęgnacja twarzy


Witam się w to piękne słoneczne niedzielne popołudnie z uśmiechem na twarzy i mnóstwem pozytywnej energii ;-))) mam cichą nadzieję że takich dni będzie więcej i że słonko zostanie z Nami aż do wiosny dzięki czemu znacznie łatwiej będzie Nam wytrzymać i przeczekać te kilka ponurych miesięcy ;-) swoją drogą nie ma chyba nic piękniejszego zimą niż mróz i słońce. Miliony migotających iskierek odbijających światło promienie słońca muskające twarz i skrzypiący puch pod nogami ♥

Nie przedłużając przygotowałam dziś dla Was notkę na temat mojej pielęgnacji buzi ;-) nie ma tu nic szczególnego co mogłoby wyróżniać moją pielęgnacje od innych ponieważ produkty jakich używam są ogólnodostępne i ich ceny uważam są odpowiednie dla każdego.

Krótko opiszę każdy z produktów znajdujących się na zdjęciu ale jeśli ktoś będzie zainteresowany szerszą recenzją któregoś z nich z przyjemnością taką napiszę ;-) prośby proszę kierować w komentarzach lub ewentualnie na mail który możecie znaleźć w zakładce "kontakt"

przepraszam za te nieestetyczne wzorki na ścianach :-p

Demakijaż:
Mleczko nawilżające Biedronkowej firmy BeBeauty które służy mi do zmywania oczu ;-) bardzo ciekawy produkt a to już nie jest pierwsze moje opakowanie. Całkiem nieźle radzi sobie z tuszem i eyelinerem nie piecze nie podrażnia. Czego chcieć więcej? ;-)
Do zmywania całej buzi służy mi żel micelarny tej samej firmy który jest genialny ♥ co tu dużo gadać nie wyobrażam sobie żeby mogło go kiedyś zabraknąć w mojej łazience ;-) tani i świetny. Ten nawilżający (niebieski) też jest super i lubię je od czasu do czasu zmieniać.
Po dokładnym oczyszczeniu buzi lubię przetrzeć ją tonikiem i tu nie jestem wierna jednej firmie ;-) z reguły gdy skończę jeden sięgam po coś nowego. W tej kwestii nie jestem jakoś specjalnie wybredna. Lubię gdy ładnie odświeża moją skórę nie podrażnia jej nie szczypie nie wypala mi oczu :-p co już się czasem zdarzało przy tonikach napakowanych alkoholem. Smród i pieczenie było tak ogromne że mimo omijania okolic oczu łzawiły mi jak szalone a uczucie ściągnięcia i wysuszenia na twarzy było okropne. Aktualnie tonik Refresh Kolastyna spisuje się całkiem dobrze ;-) mam jednak wrażenie że jest mało wydajny.

Kremy: tłuste nawilżające matujące i wiele wiele innych ;-) mam wrażenie że przez moje problemy z cerą wypróbowałam już wszystkie możliwe rodzaje kremów jakie istnieją na świecie. Z lepszym i gorszym skutkiem. Są jednak perełki dobre i te jeszcze lepsze które na stałe zagościły w mojej łazience i o nich będzie właśnie dzisiaj.Będzie też o jednym bublu.
Na dobry początek zacznę od mojego ulubieńca Bambino czyli kremu dobrego na wszystko. Na jego temat mogłabym się rozpisywać i rozpisywać i byłyby to same ohy i ahy ;-) najchętniej używam na noc po dokładnym oczyszczeniu twarzy lub w zimę na dzień. Zdarza mi się posmarować nim dłonie i stopy a nawet łokcie i kolana. Co tu dużo gadać jest boski. 
Moim nowym ulubieńcem stał się krem intensywnie pielęgnujący z Johnson's baby który został specjalnie stworzony dla skóry noworodka. Po otrzymaniu bezpłatnych próbek od firmy po prostu zauroczyłam się nim! Bogaty skład pięknie nawilża buźkę pozostawia ją gładką miłą i co najważniejsze idealnie się wchłania nie zostawiając uczucia lepkości na twarzy przez co nadaje się nawet pod makijaż ;-)))
Jak tylko wykończyłam próbkę której używałam namiętnie każdego dnia pobiegłam do Rossmanna po pełnowymiarowy produkt i jestem pewna że będziemy nierozłączni przez kilka najbliższych miesięcy. W chwili obecnej zdradziłam mojego Bambino na rzecz tego cuda i nakładam go na noc ponieważ mam kilka innych kremów przeznaczonych na dzień które chciałabym skończyć. Jak tylko to uczynię będzie mi służył jako kremik dzienny pod makijaż ;-) zapraszam Was na bloga Caskady która napisała znacznie więcej na jego temat. Nie będę powielać recenzji ponieważ Ona ujęła w swojej wszystko :-) 
Kremy których obecnie używam na dzień nie zachwyciły mnie jakoś szczególnie więc nie będę się rozwodzić na ich temat ;-) Olay totalna porażka - poza tym że ładnie matowi buzie nie robi nic więcej. Flos-lek Ideal skin anti acne antybakteryjny krem matujący - jest w porządku ;-) chyba jako jedyny z używanych kremów przeciwtrądzikowych nie wysuszył i nie podrażnił mojej skóry za co należy się duży plus. Ładny pudrowy zapach dobry mat fajna konsystencja z początku lekko lepki na buzi ale po chwili ładnie się wchłania. Dobry krem natomiast nie zauważyłam działania przeciwtrądzikowego do czego jest defacto stworzony :-x ot niezły krem ale nie wiem czy kupie ponownie.. raczej nie. 

Pozostałe zabiegi pielęgnujące:
Peeling Synergen na temat którego robiłam już osobna notkę do której przeczytania gorąco zapraszam ;-)
Maseczki oczyszczające z glinką szarą Ziaja - najlepsze maseczki oczyszczające jakie do tej pory miałam! Ładnie oczyszczają i wygładzają buzie nie zostawiając nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia czy wysuszenia :-) zachęcam do przetestowania ponieważ to tylko 1.50zł a taka maseczka starcza Nam na ok 3-4 użycia przy czym jest niesamowita.
No i nie mogłoby się obyć bez mojego ukochanego Carmexu ♥ w chwili obecnej ulubieniec w kwestii pielęgnacji delikatnej skóry moich ust.

Ufff.. jakimś cudem dobrnęłam do końca ;-) wybaczcie że moje notki są takie gigantyczne! Pewnie nawet nikt tego nie czyta haha

Wpadł mi dziś w łapki nowy katalog Avonu więc zabieram się za przeglądanie a Wam życzę miłego dnia i koniecznie skorzystajcie z pogody ;-) jeśli do Was też dziś zawitała.

Carli

sobota, 10 listopada 2012

TAG: Nominacja Liebster blog

Witam.

Dostałam nominację od Bunny z bloga http://blogblondbunny.blogspot.com/ za co Ci Słońce bardzo dziękuję ;-* pozwoliłam sobie przy okazji zerżnąć zasady wyróżnienia.

,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Pytania i moje odpowiedzi ;-)

1. Najważniejsza dla was wartość w życiu? Rodzina.
2. Znak zodiaku? Bliźnięta.
3. W związku czy singiel? W związku.
4. Dyskoteka czy domówka? Zdecydowanie dyskoteka. Na domówkach czasem bywa nudno.
5.  Ulubione perfumy? Amor Amor od Cacharel.
6. Ulubiony styl ubioru? Kobiecy.. mimo że sama najczęściej noszę się na luźno to okazjonalnie uwielbiam podkreślać swoją kobiecość jakimś fajnym ciuszkiem ;-)
7. Czego nigdy byś w życiu nie zrobiła/nie zrobił? Nigdy w życiu nie skrzywdziłabym zwierzęcia.
8. Jakie zakupy lubisz robić najbardziej? Zdecydowanie ubrania i kosmetyki ;-D
9. Szczotka czy grzebień? Szczotka.
10. Włosy proste czy kręcone? Proste.
11. Największe marzenie na chwile obecną? Marzeń mam mnóstwo i wszystkie mają dla mnie równie ogromną wartość więc napiszę po prostu że pragnę być szczęśliwa i żeby poukładało mi się życie ;-)

Pozwoliłam sobie nominować:


Moje pytania do Was prezentują się tak ;-)
1. Błyszczyk/pomadka?
2. Makijaż mocny/delikatny?
3. Ulubiona sieciówka w której najczęściej się ubierasz?
4. Jeśli kosmetyki to jakiej marki?
5. Co w sobie kochasz najbardziej?
6. Czego nigdy nie zaakceptujesz u drugiej osoby?
7. Odżywiasz się zdrowo? 
8. Ulubione męskie perfumy?
9. Za co lubisz zimę?
10. Jaka była Twoja największa życiowa wtopa makijażowa?
11. Odwiedzisz jeszcze mojego bloga?



 Pozdrawiam i miłej zabawy!

Carli

wtorek, 6 listopada 2012

Dołącz do klubu ShinyBox!


Zapraszam do rejestracji poprzez mój link polecający. Każda zarejestrowana osoba przybliża mnie do zdobycia pudełka z darmowymi kosmetykami o które również możecie w ten sam sposób walczyć ;-) 
Wystarczy się zarejestrować i rozesłać swój link polecający znajomym. Za każdą zarejestrowaną osobę otrzymujecie 5 ShinyStars a pudełko niespodzianka może trafić w Wasze ręce już za 100!

Do dzieła!



Carmex ♥ czyli na nowo odkryta miłość


Pragnę napisać kilka słów o produkcie który zrobił rewolucję w mojej kosmetyczce i który bez wahania mogę stwierdzić odmienił moje życie na lepsze ;-) mowa oczywiście o balsamie do ust Carmex. 
zdjęcie pochodzi z Google

Po wysłuchaniu i przeczytaniu setek pozytywnych opinii postanowiłam sama wypróbować słynny Carmex i padło na wersję smakową w tubce - Cherry ;-) w okresie kiedy moje usta wymagały szczególnej pielęgnacji spisywał się rewelacyjnie.

zdjęcie pochodzi z Google

Jako że jestem osobą lubiącą bezpieczne sprawdzone rozwiązania byłam mu wierna bardzo długo. Z czasem jednak gdy stan moich ust był bardzo zadowalający i nie wymagały one aż tak szczególnej uwagi mój ukochany Carmex wylądował na dnie kosmetyczki czekając na swój czas. Teraz kiedy na dworze okropnie wieje jest zimno a w domach zaczęły grzać kaloryfery moje usta prosiły o natychmiastowy ratunek. Były okropnie wysuszone popękane i na nic zdawało się smarowanie zwykłymi ochronnymi balsamami. Załamując ręce szukałam skuteczniejszych rozwiązań sięgając po tłuste kremy takie jak Bambino czy Nivea które jak każdemu wiadomo są dobre na wszystko DOSŁOWNIE ale dziś nie o tym...;-) z dnia na dzień pomagało mniej i bardziej ale wciąż czułam ogromny dyskomfort a wygląd moich ust pozostawiał wiele do życzenia. Kompletnie zrezygnowana przypomniałam sobie o moim ukochanym Carmexie! Migiem odgrzebałam go z dna kosmetyczki i wsmarowałam w moje biedne zmaltretowane usta.. ULGA! aż chciało się krzyczeć :-) cudotwórca zamknięty w małej niepozornej tubce.

Powoli wielkimi krokami zbliża się zima i siarczyste mrozy czas więc zaopatrzyć się w zapas Carmexu ;-) tym razem postawię chyba na sztyft i inną wersję smakową.

A Wy? Kochacie Carmex? :-)
Którą wersję polecacie?

Carli

Jeszcze raz jesiennie


Zainspirowana dzisiejszą pogodą postanowiłam zrobić kilka zdjęć na bloga ;-) wpisu dziś miało nie być ale od rana słonko próbuje się przebić przez ciemne chmury przez co niebo wygląda pięknie. Niestety nie jest już tak ciepło a wiatr mocno przeszywa skórę co nie sprzyja długim spacerom więc szybko uciekłam do domu na gorącą kawę z mlekiem ♥





Was też dziś odwiedziło słońce? ;-)

Miłego dnia! 

Carli

poniedziałek, 5 listopada 2012

O wszystkim i o niczym..

Witajcie ;-) przybywam dziś do Was z odrobiną myśli zebranych w ciągu kilku ostatnich dni. Weekend minął pod znakiem motywacji uśmiechu nadziei i szczęścia...;-) a to wszystko dzięki Mojemu cudownemu D! Baterie naładowane więc można działać i powoli sięgać po swoje marzenia.. ♥

Cały weekend udało mi się zdrowo odżywiać. Odrzuciłam słodycze słone przekąski i całą resztę niezdrowych świństewek przez które to w ciągu ostatnich sześciu miesięcy przybyło mi 5kg na wadze ;-) mój mężczyzna pomógł mi wystartować z czym ostatnio miałam ogromny problem gdyż nie potrafiłam unormować i ustabilizować godzin posiłków co demotywowało mnie na tyle że nie zwracałam uwagi na to co jem.. śmiem twierdzić nawet że pocieszałam się wszystkim co "dobre"

Dziś moja waga wskazuje 65kg a mój cel to 55kg który tym razem jest na wyciągnięcie ręki ;-) z takim wsparciem z pewnością dam radę!


Kilka dni temu w całym internecie zrobiło się głośno na temat niespodziewanych odwiedzin zimy. Biały puch pokrył dosłownie wszystko a w parku zaczęły pojawiać się pierwsze bałwany ;-) mogłoby się wydawać że to koniec jesieni i że zima w tym roku przyszła do Nas bardzo wcześnie. Nie mogłam się powstrzymać więc z samego rana zabrałam swoją czarnulkę na pierwszy zimowy spacer (pierwszy w tym roku) radość i szaleństwa nie miały końca ;-D Beauty jak każdy sierściuch uwielbia zimowe spacery!

Mini fotorelacja z tego jakże fascynującego i pełnego ekscytacji dnia.




w postaci bonusu video z moim darciuchem którego było słychać w całym parku ;-)


Zima na szczęście bardzo szybko odpuściła i pozwoliła nacieszyć się kolorowym parkiem który niestety nie jest już tak kolorowy jak kilka tygodni temu...



Wracając do tematu diety chciałam jeszcze dodać że zamierzam zamieszczać cotygodniowe podsumowanie które przypadać będzie w poniedziałek. Ważenie przemyślenia i spowiedź z tego czy byłam grzeczna ;-p

Zainspirowana pewnym cytatem postanowiłam wprowadzić również raz w miesiącu "dzień bez diety" ponieważ uważam że to świetny pomysł na walkę z zachciankami który dodatkowo pomoże wytrwać w postanowieniach ;-) ustaliłam z moim D że dzień ten wypadać będzie w każdy ostatni dzień miesiąca i będziemy mogli wspólnie zajadać się tym na co mamy ochotę ;-) świadomość że nie muszę rezygnować z tego co lubię raz na zawsze a przynajmniej na kilka tygodni/miesięcy będzie zachęcać mnie do poświęcania i kontynuowania mojego programu. Z przyjemnością będę się starać i odliczać dni do ostatniego.

Cytat o którym mowa:
"Jeśli przez 90% czasu odżywiam się zdrowo, przez pozostałe 10% mogę pozwolić sobie na rzeczy, które lubię. To zmniejsza presję, aby być perfekcyjną (co nie jest możliwe) i pozwala mi raz na jakiś czas cieszyć się ulubionymi smakami." - Bobbi Brown
Pozdrawiam!
Carli