wtorek, 6 listopada 2012

Carmex ♥ czyli na nowo odkryta miłość


Pragnę napisać kilka słów o produkcie który zrobił rewolucję w mojej kosmetyczce i który bez wahania mogę stwierdzić odmienił moje życie na lepsze ;-) mowa oczywiście o balsamie do ust Carmex. 
zdjęcie pochodzi z Google

Po wysłuchaniu i przeczytaniu setek pozytywnych opinii postanowiłam sama wypróbować słynny Carmex i padło na wersję smakową w tubce - Cherry ;-) w okresie kiedy moje usta wymagały szczególnej pielęgnacji spisywał się rewelacyjnie.

zdjęcie pochodzi z Google

Jako że jestem osobą lubiącą bezpieczne sprawdzone rozwiązania byłam mu wierna bardzo długo. Z czasem jednak gdy stan moich ust był bardzo zadowalający i nie wymagały one aż tak szczególnej uwagi mój ukochany Carmex wylądował na dnie kosmetyczki czekając na swój czas. Teraz kiedy na dworze okropnie wieje jest zimno a w domach zaczęły grzać kaloryfery moje usta prosiły o natychmiastowy ratunek. Były okropnie wysuszone popękane i na nic zdawało się smarowanie zwykłymi ochronnymi balsamami. Załamując ręce szukałam skuteczniejszych rozwiązań sięgając po tłuste kremy takie jak Bambino czy Nivea które jak każdemu wiadomo są dobre na wszystko DOSŁOWNIE ale dziś nie o tym...;-) z dnia na dzień pomagało mniej i bardziej ale wciąż czułam ogromny dyskomfort a wygląd moich ust pozostawiał wiele do życzenia. Kompletnie zrezygnowana przypomniałam sobie o moim ukochanym Carmexie! Migiem odgrzebałam go z dna kosmetyczki i wsmarowałam w moje biedne zmaltretowane usta.. ULGA! aż chciało się krzyczeć :-) cudotwórca zamknięty w małej niepozornej tubce.

Powoli wielkimi krokami zbliża się zima i siarczyste mrozy czas więc zaopatrzyć się w zapas Carmexu ;-) tym razem postawię chyba na sztyft i inną wersję smakową.

A Wy? Kochacie Carmex? :-)
Którą wersję polecacie?

Carli

2 komentarze: